Od 20-tego kwietnia obowiązuje mniej obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. Wracamy do parków, na bulwary i skwery. Otwarte dla rowerzystów i biegaczy będą także lasy.
Po wszystkich terenach zielonych, oprócz lasu, trzeba jednak poruszać się w maseczce albo innej osłonie na nos i usta. W lesie osłonę można zdjąć, ale dopiero poza parkingiem, czyli miejscem, gdzie gromadzi się dużo osób. Nadal konieczne są dwumetrowe odstępy między wszystkimi, którzy wyszli, czy wyjechali na rowerze z domu na świeże powietrze.
-
Co wolno rowerzyście od 20 kwietnia
Po okresie bezruchu, trudnym dla wszystkich, także tych mniej aktywnych sportowo, początek tego tygodnia powinien przynieść przynajmniej lekką ulgę. Lekką, bo z zastrzeżeniem, że nie chodzi ani o treningi, ani – jak ujął to premier Mateusz Morawiecki – o „niekontrolowaną rekreację”.
Na stronach rządowych możemy przeczytać :
„Od 20 kwietnia będziesz mógł wejść do lasów i parków, a także biegać czy jeździć na rowerze – jeśli od tego zależy Twoja kondycja psychiczna. Pamiętaj jednak, że przebywać na zewnątrz możesz tylko pod warunkiem zachowania dystansu społecznego i zasłaniania twarzy!”[1]
Zasłanianie twarzy, czyli nosa i ust obowiązuje:
- w parkach, na skwerach i bulwarach, ale, co warto jeszcze raz podkreślić, można już do nich wjechać bez narażania się na mandat;
- na ścieżkach rowerowych, oprócz leśnych;
- na parkingach sklepowych, koło domu, pod miejscem pracy, a także tych leśnych;
- na drogach osiedlowych i ulicy.
Najkrócej mówiąc, wszędzie tam, gdzie mijamy się z innymi osobami.
Jazda na rowerze, z zasłoniętym nosem i ustami, do najłatwiejszych nie należy. Jeśli więc nie mamy maski antysmogowej z filtrem, która nie utrudnia oddychania, najlepiej poczujemy się w lesie.
„Dla bezpieczeństwa w miejscach, gdzie może pojawiać się więcej osób, został zachowany obowiązek zasłaniania twarzy. Na parkingu nosimy więc maseczkę, ale w lesie już tego obowiązku nie ma” – ogłosił minister środowiska – Michał Woś[2]
Teraz na rowerze, bez opieki osoby dorosłej, mogą jeździć także ci, którzy ukończyli 13 rok życia.
-
Czego nadal nie wolno rowerzystom
Z przyczyn oczywistych nie wolno podróżować na rowerze nikomu, kto jest objęty kwarantanną, ponieważ, żeby nie zakażać innych koronawirusem, nie powinien opuszczać miejsca, w którym tę kwarantannę odbywa.
Te same obostrzenia obejmują osoby, które mieszkają z kimś, kto jest objęty kwarantanną. Nawet dobre samopoczucie nie ma tu nic do rzeczy.
Zakazane są grupowe wyprawy rowerowe. Wycieczka kilku osób, nawet w odstępie dwóch metrów między poszczególnymi rowerzystami, jest niebezpiecznym dla zdrowia zgromadzeniem.
Nadal nie działają rowery miejskie. Mimo protestów wielu samorządowców i miłośników dwukołowców – stacje pozostają zamknięte. Nie można więc wypożyczyć roweru. Pozostaje wyłącznie własny sprzęt.
-
O czym warto pamiętać
Na rowerze, tak samo, jak w czasie pieszego spaceru, nie należy dotykać maseczki, czy innej osłony twarzy, ani też zdejmować jej i zakładać z powrotem, opuszczać pod brodę, czy dotykać rękoma nosa, ust i oczu. Mimo euforii rekreacyjnej nie zapominajmy o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.
Nie zatrzymujmy się na leśnych placach zabaw dla dzieci, przy wiatach i w miejscach biwakowych. Zgodnie z decyzją Rady Ministrów są zamknięte. Lepiej też nie odpoczywać na ławkach, ponieważ nikt ich w lasach nie dezynfekuje.
Nie działają wszelkie „leśne” restauracje i bary. Dlatego lepiej nie wyruszać na czczo i bez własnych napojów. Z jedzeniem lepiej wstrzymać się do powrotu do domu, ponieważ nie możemy mieć pewności, że nie dotknęliśmy po drodze niczego skażonego.
-
Rower a odporność na infekcje
Oczywiście przejażdżki rowerowe nie zagwarantują nikomu, że uniknie zakażenia koronawirusem. Z pewnością jednak taka właśnie forma umiarkowanego wysiłku wpływa pozytywnie na nasze zdrowie, nawet w dobie pandemii. Jak podkreślają lekarze, między innymi profesor Krzysztof Simon, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, zajmujący się leczeniem zakażonych covid – 19, właśnie w taki sposób podnosimy swoją odporność i poprawiamy samopoczucie:
„To właśnie tężyzna fizyczna przeciwdziała szerzeniu się tego rodzaju zakażeń, a nie siedzenie w domu” – zauważał prof. Simon w licznych wywiadach, będąc jednocześnie gorącym orędownikiem zniesienia zakazu wstępu do lasu.[3]
Mimo, że wciąż obowiązuje hasło „Zostań w domu”, jeśli czujemy się potrzebę wysiłku fizycznego, jeśli męczy nas stałe przebywanie w zamknięciu, indywidualna przejażdżka rowerowa do lasu wydaje się najlepszym sposobem na poprawę nastroju i rozruszania obolałych od bezruchu kości, stawów i mięśni.
[1] https://www.gov.pl/web/koronawirus/nowa-normalnosc-etapy
[2] https://regiony.tvp.pl/47639519/ministerstwo-srodowiska-lasy-dostepne-bez-maseczek
[3] https://wroclaw.naszemiasto.pl/prof-simon-spacery-sa-dobre-dla-zdrowia-gorsze-jest-picie/ar/c1-7649797